Czekając na opóźniony pociąg z nudów szarpałam się z Ironem smyczą. Jakieś siad, leż, proś na zmianę i nagroda. Takie głupiutkie urozmaicenie sobie czasu, i mojego i psa. Nikomu nie przeszkadzaliśmy, nikt nie krzyczał, nie szczekał, nie biegał. Ludzie patrzyli i się uśmiechali.