piątek, 5 lutego 2016

Twój pies (nie) moja sprawa

Czekając na opóźniony pociąg z nudów szarpałam się z Ironem smyczą. Jakieś siad, leż, proś na zmianę i nagroda. Takie głupiutkie urozmaicenie sobie czasu, i mojego i psa. Nikomu nie przeszkadzaliśmy, nikt nie krzyczał, nie szczekał, nie biegał. Ludzie patrzyli i się uśmiechali.





Podeszła do nas pewna pani, na oko przed trzydziestką, stanęła obok mnie i patrzyła. Spoko, wszyscy patrzą, nic nowego. Jednak patrzenie szybko jej się znudziło i za kilka minut usłyszałam pretensjonalne "to jest jakaś satysfakcja, żeby robić z psa małpę w cyrku?"
Miłej pani chodziło o to, że biedny piesek "musi o wszystko prosić" (kto ma jakieś domysły o co niby ma prosić niech napisze w komentarzu, bo ja pojęcia zielonego nie mam) i ogólnie jest biednym pieskiem bo mu siłą każę robić jakieś niestworzone rzeczy. I w ogóle to psem być przez to nie może, bo mu nie pozwalam, tylko się w małpę zamienia przeze mnie.
Poradziłam szanownej pani, żeby sobie pieska własnego kupiła, bo ja z nią na temat mojego rozmawiać nie będę. Powiedziała, że ma (o zgrozo!), a ja troszkę żałuję, że ominęła mnie jakże ciekawa dyskusja, chociaż może i dobrze, bo na takim poziomie chyba nie miałabym argumentów.

Po wszystkim zaczęłam się zastanawiać, po co ta pani w ogóle do mnie podeszła? Aż tak jej się nudziło, miała zły dzień w pracy i musiała na kimś odreagować, czy rzeczywiście przekonana o swojej racji zagadała w dobrej wierze? 

Wy też mieliście przygody podobne do mojej?
Albo sami próbowaliście przemówić komuś do rozsądku?

2 komentarze:

  1. Super blog,bardzo ciekawe posty! :)
    Uwielbiam blogi tego typu :))
    A tu jest mój-
    motekkotka5.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na szczęście nigdy nie miałam podobnej sytuacji. Ale ludzie są różni. Nie ma się co przejmować taką kobietą.Tylko troszkę szkoda jej psa.

    Pozdrawiam
    BIAŁY MALTAN

    OdpowiedzUsuń